Stynka to niewielka rybka o srebrzystych bokach i ciemniejszym grzbiecie. W Polsce spotkać można dwa rodzaje stynki – morską oraz jeziorną występującą jedynie w północnej i północno-wschodniej części naszego kraju.
I tak, stynka to właśnie ta ryba, której surowe mięso pachnie... ogórkiem!
Warto pamiętać, że stynka jeziorowa jest rybą wybitnie „czystej wody”. Na suwalszczyźnie stynkę poławiało się już od XIX w. i robi się to do dziś.
W latach 70. XX w. liczebność stynki w jeziorach spadła nie ze względu na przełowienia ale właśnie z powodu ich rosnącego zanieczyszczenia. Jednak dzięki wielokierunkowym działaniom udało się powstrzymać drastyczny spadek jej populacji a obecnie w dużych ilościach jest ona poławiana tylko zimą, spod lodu.
Suwalszczyzna to trudny dla rolnictwa region, za to bogaty w lasy i jeziora, stynka była więc popularną formą zakąski, zarówno w postaci smażonej, jak i gotowanej.
Miejscowi z powodzeniem odławiali stynkę z suwalskich jezior – eksportując ją do Augustowa, Wilna a nawet Warszawy – o czym donosiły stołeczne gazety pod koniec XIX w.
W związku z jej liczebnością i niską ceną przez lata była ważną pozycją na stole biedniejszych rodzin, a opowiada w Tygodniku Suwalskim (marzec 2020 r.) jedna z suwalczanek: „Skromne były [święta], nie jak teraz. Tam rybka, to najwyżej stynka, jak się dostało” – wspominając Wielkanoc sprzed lat.
Stynka w literaturze kulinarnej pojawiła się już na początku XIX w. Zauważył ją i opisał m.in. Jan Szyttler - kucharz Stanisława Augusta Poniatowskiego, który w 1820 roku osiadł w Wilnie, gdzie zajmował się pisaniem książek kucharskich, popularnych w Polsce, na Litwie i Białorusi. Proponował on stynkę smażoną, gotowana, jak też zapiekaną z warzywami.
Dawną, tradycyjną formą podania stynki suwalskiej było nawlekanie po 10 sztuk na patyczki i smażenie na tłuszczu. Ta wersja –smażonej stynki – na Suwalszczyźnie przetrwała do dziś i ostatnio na nowo odkrywają ją turyści.
Stynkę suwalską przygotowuje się również w zalewie octowej. Podawana w domach i restauracjach regionalnych w miesiącach zimowych (w porze połowów) w postaci smażonej, nazywana przez niektórych rybnymi chipsami niewątpliwie stanowi regionalną, kulinarną ciekawostkę.
Pewnie zdarzyło Wam się spotkać sklep lub ośrodek o nazwie tej wdzięcznej rybki. My polecamy ją w całości, z patelni. Stynka smażona na maśle. Prosto. Ale super będzie też suszona - taką zazwyczaj możecie zakupić w przeróżnych regionalnych sklepach ze skarbami lokalnych ziem. I będzie całkiem zdrową przekąską: rybie bogactwo kwasów tłuszczowych omega-3, białka oraz składników mineralnych, takich jak jod, wapń i fosfor. W lejsach tego nie ma ;)
To co? Ruszamy na Mazury?
za: gov.pl/web/rolnictwo/stynka-suwalska
Comments